poniedziałek, 24 lutego 2014

Katar

Brak komentarzy:
 
Kolejny poniedziałek. Chciałoby się rzec, że mnie te niemiłe poniedziałki nie dotyczą, przecież siedzę w domu i ostatnio dni mi się mieszają. Dziś jednak jest wyjątkowo zły poniedziałek. Lena marudna, płacząca z gilem po pas. I gdyby jeszcze była na tyle duża i kumata żeby nosek wydmuchać to spoko by było, ale żadne środki nie pomagają. Kropelki, psikadła itd nie wiele pomagają gdy co chwila przypomina jej się coś co płacz wywołuje i z powrotem smarki lecą. Marudna strasznie, przy nodze ciągle siedzi. Co mi robi różnicę czy to poniedziałek czy niedziela? To, że w niedziele był mąż i trochę pacyfikował jej ciągłe płacze, a dziś jestem sama na placu boju. Nerwy nadszarpnęła już o 8:30, a gdzie tam do 15. Śniadanie nie pasuje już 4 dzień z rzędu, zresztą obiady też odpadają. I ja już nie wiem czy to nadal ten katar czy to już zęby i nie wiem na co pomagać, co stosować. Weź się człowieku domyśl. Dlaczego taki bąbel chociaż nie pokaże gdzie boli, co boli. Ja już nie wymagam żeby mi objawy wyrecytowała, ale niech chociaż wskaże paluszkiem źródło bólu i płaczu to pomogę.
Liczę, że niedługo płaczek spacyfikuje i pójdzie na drzemkę, wtedy moje zszargane nerwy trochę ochłoną i znów będę miała siłę udawać samolot/samochód/huśtawkę/zjeżdżalnię i wszystkie inne sprzęty, które chociaż trochę pomagają pannę rozbawić.
Więc trzymajcie za mnie kciuki żebym dziś pomocy psychiatry nie potrzebowała.
Żeby tego było mało matce się dziś aukcje kończą więc parę rzeczy pasowałoby porobić. Plan był iść z wózeczkiem ładnie na pocztę, a tak uziemione na tyłku, na szybko popołudniu ja lub S będziemy na pocztę zasuwać, bo przecież z usmarkańcem nie wyjdziemy.  A teraz módlmy się żeby katar do weekendu odpuścił i Lena na spotkanie blogowe w płocku zawitała. Trzymać kciuki.

Ja chora? No przecież nie widać.


Pozdrawiamy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff