piątek, 11 lipca 2014

Niejadek czy łasuch?

17 komentarzy:
 
Są różne typy dzieci. Zaczynając od tych, dla których jedzenie jest karą po te, którym się buzia nie zamyka.
U nas sprawa jest prosta - Lena je dużo, lubi przegryzki typu paluszki czy jakiś owoc. Na razie nie wybrzydza, zjada wszystko ładnie.
Jednak wcale nie przyszło nam to tak łatwo. Pierwsze łyżeczki lądowały na śliniaku, a słoiczki w koszu. Bardzo długo przekonywałam ją do zjedzenia czegokolwiek. Gdy nadszedł czas furorę zrobił suchy chleb, to była ulubiona kolacja. Bezzębny malec bez problemu jest w stanie go sobie rozmoczyć by zjeść. Tak samo jest w przypadku chrupek kukurydzianych, które przez jakiś czas jadła chętnie, teraz już nie robią takiej furory.
Najważniejsze w naszym domu stały się pory posiłków i to, że jemy wszyscy razem. Gdy Lena prześpi obiad, swoją porcję zjada niechętnie. Mimo to staram się jej jedzenia nie wmuszać. Jeśli zgłodnieje to na swój sposób potrafi nas już o tym poinformować.
Przyszedł w naszym domu czas na to, że Lena zainteresowała się naszym talerzem, wtedy postanowiłam zmienić naszą kuchnię tak by spokojnie mogła zjadać nasze posiłki. Domowa zupka po prostu nie przyprawiona nie zrobi dziecku krzywdy. Jeśli ktoś z domowników nie lubi takiej - nic trudnego doprawić sobie bez pośrednio na talerzu. Na chwilę obecną słoiki w naszym domu już nie mają prawa bytu z prostej przyczyny - już jej nie smakują. Nie chce, nie wmuszam. Gdy jemy coś czego ona nie może kombinuję na szybko np. jajecznicę.
Uwielbia owoce i zajada się nimi ze smakiem. Nie trzymam i nie trzymałam się od początku rygorystycznie schematu żywienia niemowląt. Wszystko z umiarem, ale nie popadajmy w paranoję.
Wszystkie posiłki, które da się zjeść rączkami lądują u Leny na blacie krzesełka i radzi sobie sama. Nie mam problemu z tym, że się ubrudzi, wymaże, czy zrzuci na podłogę - posprząta się/wypierze/wykąpie.

Odnoszę wrażenie, że w dużej mierze problem z jedzeniem dzieci tkwi w rodzicach. Jedzenie nie jest przyjemnością, a przykrym obowiązkiem nakarmienia dziecka o byle jakiej porze. Zbyt długie podawanie papek, strach przed zakrztuszeniem, to wszystko powoduje, że dziecko nie radzi sobie z kawałkiem chlebka, a roczny maluch je miksowane papki.
Nie bójmy się podawać naszym dzieciom różnych tekstur i gęstości. Zaufajmy im. Bezzębne maluchy są na prawdę zdolne bardzo dużo 'przemielić'. Nie róbmy paniki przy pierwszym zachłyśnięciu, metodą prób i błędów dziecko nauczy się jeść.

Pamiętajmy o tym, że jedzenie dzieciom powinno kojarzyć się z przyjemnością i wspólną rodzinną czynnością, a nie przykrym obowiązkiem z mamą wpychającą łyżeczkę na siłę do buzi.

Pozdrawiam

17 komentarzy:

  1. Przeszliśmy etap gdy Młody jadł przez 3 tygodnie samo mleko... Codziennie próbowałam przekonać go do obiadku, który lądował w śmieciach. Miał prawie 11 miesięcy, a istniała wtedy tylko butla. Był to dla mnie wielki szok bo wcześniej zjadał wszystko z apetytem. Teraz już jest zdecydowanie lepiej. Ale dosadnie potrafi pokazać, że dzisiaj nie zje kaszki czy parówki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten etap też przerabialiśmy i Lena owszem też potrafi pokazać, że czegoś nie zje, ale mimo to ogólnie jest chętna do jedzenia ;)

      Usuń
  2. U mnie Karina je wszystko. Od słoiczków (nadal bardzo je lubi) przez domowe obiady a nawet pizze. ( znaczy się obrzeża mieli) owoce lubi wszystkie prócz banana, kocha pomidora i bób. Jak nie ma parowek w lodówce to ryczy, jogurty pod każdą postacią. Po prostu je to wszystko co aktualnie jemy/mamy w lodówce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest jak najbardziej ok ;) chociaż ja parówek unikam i pomidora jeszcze surowego nie podawałam. Brzegi pizzy też wcina ;) i oby tak dalej ;)

      Usuń
  3. To prawda ja zrobiłam wielki błąd i teraz córka je dużo ale kila rzeczy na krzyż. Nie tknie sie owoców, warzyw, szynki, serów, kanapek, normalnego obiadu :( Chce tylko zupę najlepiej taka gęściejszą, serki typu danio, suche przekąski, czasem frytki z piekarnika,czy placek ziemniaczany. Za długo wszyscy mówili mi " na to za wcześnie", "rozdrobnij bardziej", " to nie jest zdrowe dla takiego malucha" itp itd. Drugie dziecko na pewno "wychowam" pod tym wzgledem inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego ja nikogo nie słucham i wychowuje dziecko tak jak ja uważam. Jeśli sądzę, że przyszła na coś pora to po prostu to podaje bez zbędnego gadania. Wiele osób patrzyło z przerażeniem na Lenę z chrupką w ręce ale właśnie dzięki temu nauczyła się jak sobie radzić gdy się zachłyśnie lub gdy przyklei jej się coś do podniebienia. Na chwilę obecną ma 13 miesięcy i nie rozdrabniamy jej nic, mięso dostaje w rękę i odgryza sobie po kawałku.

      Usuń
  4. U nas tak samo jak u Was. Alek zajada ze smakiem owoce (tzn. ostatnio zaczął bo przedtem strzelał focha), parówki, chlebek i chrupki. Do tego pozwalam mu zajadać samodzielnie kaszkę. To co, ze podłoga w niej pływa, to co, że zarówno ja jak i on mamy ją we włosach - nieważne. Ważne, że je :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że dla niego kojarzy się to z frajdą i nie zraża się do jedzenia ;)

      Usuń
  5. U nas z jedzeniem nie a problemu. Aniela nie je wszystkiego ale je na tyle dużo rzeczy że nie jest to problem.Nigdy nie miksowałam jej obiadu, tak samo nigdy nie jadła obiadków ze słoiczka, po prostu pluła nimi. Gdy mała rok i 3 miesiące na wakacjach w tamtym roku jadła to co my zamówiliśmy, czyli jakąś zupę i kartofelki z mięsem. Owoce uwielbia szczególnie banany, gruszki, jabłka i pomarańcze. Ostatnio lubi wcinać samą wędlinę i kanapki z dżemem od babci:)
    Odkąd Aniela zapragnęła jeść sama nigdy jej tego nie zabraniam, je sama jak potrafi (ostatnio moja ciocia powiedziała, że jej 5cio letnia wnuczka nie umie tak ładnie jeść zupy jak Aniela)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas słoiczki królowały do jakiegoś 7 miesiąca życia, później już za bardzo interesował nasz talerz. Super, że Aniela tak ładnie je ;)

      Usuń
  6. http://blogidzieciece.blogspot.com/ Zapraszam ciepło do katalogu blogów dziecięcych :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moi chłopcy to jak ja to mówiłam zawsze: żywe śmietniki, wszystko co dało się zjeść zjadali, jak przy pierwszym trochę sfiksowałam tak przy następnych odpuściłam :)...Najmłodszy słoiczki jadł do 8 miesiąca moich zup nie chciał w ogóle choć dawałam mu do skosztowania, a potem jak ręką odjął jadł wszystko co miał na talerzu...

    OdpowiedzUsuń
  8. Błażej też jest łasuchem. Tylko u nas sprawa wygląda inaczej - my musimy trochę ograniczać jedzenie, bo Babcia futruje Małego "bo tak ładnie je". Dlatego do Teściowej jeździmy raz na tydzień, wtedy młody się najada słodyczy i innych. W tygodniu probuję przekonać Go do owoców, bo niestety od kiedy poznał słodycze owoce poszły wek.

    Pozdrawiam
    Alex (insta: karmazynoweżycie, blog: karmazynowezycie.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas słodycze są mocno ograniczone, Lena dostaje je od święta.

      Usuń
  9. Moja łasuch ale owoców nie tknie :(

    OdpowiedzUsuń

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff