Jeszcze zanim zaszłam w ciąże z Leną wiedziałam, że S. będzie cudownym ojcem. Przy każdej nie udanej próbie bardzo mnie wspierał. Do końca życia będę pamiętać jego radość z 2 kresek na teście. Całą ciążę był dla mnie wielki wsparciem, szczególnie gdy zostałam zmuszona do leżenia w domu plackiem i nie gotowałam mu nawet obiadów. Wracał z pracy i zajmował się mną zamiast na odwrót. To on poprasował jako pierwszy wszystkie Leny ubranka i to on przygotował łóżeczko na jej powrót do domu. Był przy mnie w szpitalu i przede wszystkim był przy mnie przy porodzie. Nie wyobrażam sobie tego, że mogłoby go tam nie być. Czułam się bezpiecznie, wiedziałam, że gdyby coś było nie tak to by zareagował, stanął by na głowie byle by z nami było wszystko ok. Poród nas jeszcze bardziej zbliżył, totalnie wyczerpana po ponad 20 godzinach skurczy z krzyża chwilami dosłownie odlatywałam i gadałam totalne głupoty. Przytrzymywał mnie na piłce, okrywał kocem i przypominał o oddychaniu za co go w tamtym momencie nienawidziłam bo przecież co on mógł wiedzieć. Mimo wszystko jestem mu ogromnie wdzięczna, że był przy mnie i pomógł mi przez to przejść, że przeciął pępowinę i nie odstępował naszej córki po porodzie na krok.
To on przewinął ją jako pierwszy, to on przebierał, był z nią gdy ja jeszcze musiałam zostać na porodówce.
Był z nami co dzień od samego rana kłócąc się z personelem szpitala. Po powrocie do domu nadal opiekował się małą w 100%, karmił, przewijał, usypiał, przebierał, kąpał. Dla nas to było zupełnie naturalne, zaś wszyscy w koło się dziwili, że się nie boi, że się tak zaangażował.
Przecież to tak samo jego dziecko jak moje. W Polsce przyjęło się, że opieka nad dzieckiem spada na matkę, a ojciec ma zarabiać na dom i nic więcej.
Nie wyobrażam sobie żeby nie robił nic przy Lenie szczególnie, że w pierwszych tygodniach nie byłam w najlepszej formie i bałam się brać małą na ręce żeby jej nie upuścić.
Do tej pory się nic nie zmieniło. Owszem Lena potrzebuje znacznie mniej uwagi, ale wieczorny rytuał to nadal czas dla taty z córką. To on kąpie, suszy, kremuje, ubiera i daje mleko do snu. To tatuś wstaje do Lenki w nocy. Zdarzyło się na prawdę zaledwie kilka razy żebym to ja musiała wstać, a noce bywały różne, i te przespane i te z 10 pobudkami.
W punktu widzenia innych powinnam go wychwalać i owszem jestem wdzięczna i cieszę się, że jest jak jest, ale nie rozumiem dlaczego miałby tego nie robić. Nie rozumiem tego, że inni ojcowie nie zajmują się dziećmi. Owszem są sytuacje, że ojciec pracuje za granicą lub całymi dniami, ale moim zdaniem więź między ojcem, a dzieckiem jest bardzo ważna.
Cieszę się, że Lena może liczyć, że tata popołudniem poświęci jej czas na zabawę, a w weekend gdy jestem w szkole przejmuje opiekę nad nią w 100% i mam nadzieję, że ta ich więź będzie trwać.
A jak u was wygląda podział obowiązków? ;)
Pozdrawiamy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popieram w 100%. U nas wygląda to tak samo :) i też nie rozumiem, gdy jest inaczej... Chciał dziecko tak samo jak ja, więc ma się nim teraz zajmować. I robi to z przyjemnością ;)
OdpowiedzUsuńI nikt nie narzeka no nie? ;)
UsuńMy na pewno nie :) ale niektórym to nie pasuje... Tylko zapominają, że to nasze życie, a nie ich. Oni mogą robić jak chcą. Tylko niektóre kobiety później płaczą, że tata się dzieckiem nie zajmie... itp...
Usuńja sądzę, że przez nie przemawia po prostu zazdrość. No ale przecież nasi mężowie przez nas nie mają kiedy odpocząć i się wyspać :D
UsuńI nas jest tak samo. Nie rozumiem czemu inni dzielą się w ten sposób : matka-dziecko, ojciec-praca...
OdpowiedzUsuńCzęsto same matki tak narzucają, a później płaczą, że pomocy nie mają.
UsuńBo przecież nikt nie zajmie się tak dobrze dzieckiem jak mama...
Usuńszczególnie ta zmęczona i sfrustrowana
UsuńZgadzam się!! U nas jest to samo - mąż robi przy dziecku wszystko - wymieniamy się po prostu, ale nie uważam, że powinnam go za to wychwalać i klepać po plecach - to również jego dziecko, skoro ja mam obowiązek dbać o nie, to on także.Co z tego że pracuje?Ja zaraz też wrócę do pracy i będę musiała znaleźć na wszystko czas. Mam koleżanki, które nie są w stanie wyjść na babskie ploty wieczorem - bo mąż nie zostanie z dziećmi sam!! - porażka! same są sobie winne.
OdpowiedzUsuńNawet jeśli kobieta nie pracuje zawodowo to przecież praca w domu również bywa ciężka i nikt nas jakoś nie klepie po pleckach, że poprałyśmy, ugotowałyśmy itd ;)
UsuńAle masz dobrze :-) takich mezczyzn malo na swiecie. Tylko sie cieszyc ze masz takiego meza i wielkie wsparcie :-) to najwazniejsze. Szczesciara :-) zycze aby zaawsze tak bylo i zeby maz byl przy was.Pozdrawiam wszystkie zony zadowolone z mezow :-)
OdpowiedzUsuńMało jest takich dojrzałych mężczyzn, częściej słyszę, że ojciec się boi noworodka. U nas jednak, od początku tata zajmował się chłopcami i nadal tak jest. Jak tylko wraca z pracy wspólnie zajmujemy się maluchami. Decyzję o tym, że chcemy mieć dzieci podejmowaliśmy wspólnie i teraz tak samo się nimi opiekujemy. To cudowny widok, gdy ojciec karmi, bawi się z dziećmi - mogłabym patrzeć na ich rozradowane buźki godzinami. Wszystkim życzę takiego męża, a ojca dla dzieci - mężczyzna potrafi być wielkim wsparciem dla kobiety, nawet w tych codziennych obowiązkach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPopieram i gratuluję relacji z mężem ;) Pozdrawiam
UsuńW końcu mam chwilkę, żeby napisać komentarz:)
OdpowiedzUsuńU nas tatuś też wszystko robił od początku (ja się bałam wykąpać Natka jak był malutki, a on nie;)). Szkoda tylko, że cycka za mnie nie mógł dać. Cieszę się z tego, ale żebym jakoś specjalnie go wychwalała z tego powodu to nie:) Mam nadzieję, że jak zamieszkamy razem to mu tak zostanie:) To nie te czasy, kiedy kobieta zajmowała się dzieckiem i domem, a facet pracą. Ja też chcę pracować i nie wyobrażam sobie, żebym wracała do domu musiała posprzątać, zająć się Natkiem, a na koniec uszykować obiad na drugi dzień:) Wszystkie obowiązki powinny być podzielone:)
Tak trzymać i oby się nic nie zmieniło ;)
UsuńNie wyobrażam sobie żeby K nie robił nic przy Anieli, od początku był angażowany we wszystkie czynności. Nie chciałabym aby moje dziecko "bało" się zostać z własnym ojcem (a znam takie rodziny gdzie dzieci tylko z mamą wszędzie)
OdpowiedzUsuńteż niestety znam takie rodziny i sobie tego wyobrazić nie potrafię jak można do takiej sytuacji dopuścić
Usuń