poniedziałek, 9 czerwca 2014

W biegu

9 komentarzy:
 
Znów towarzyszy nam ciągły bieg. Mijamy się co chwila. Lena widuje tatę chwilę przed snem. Potrzebny nam odpoczynek. Potrzebny nam czas spędzony wspólnie. Najlepiej wziąć koc, Leny zabawki, jedzenie i wybrać się gdzieś nad wodę. Na chwilę obecną ogranicza nas temat nadal nie sprawnego auta. Ciągnie się to jak flaki z olejem i nawet szkoda mi już na to nerwów. Liczyłam, że po Leny roczku trochę zwolnimy tempo, nie wyszło.
Nawet aparat leży nie naładowany, choć to do nas nie podobne. Zmęczenie materiału nas dopadło. Choć czeka rzecz, którą chce wam pokazać, ale zebrać się nie mogę. To nie ucieknie.
Lena zdezorientowana nieobecnością taty stała się płaczliwa, marudna, krnąbrna i chwilami ciężka do wytrzymania. Uzbrojona w cierpliwość nie raz czekam  na jej drzemkę. Wciąż testuje moje nerwy próbując się wspinać gdzie popadnie. Rozcięta głowa jej niczego nie nauczyła. Nie wiem skąd bierze takie pomysły i skąd ma tyle siły. Liczę, że mimo to unikniemy kolejnych wypadków.
Dzisiaj zostawiam was ze zdjęciami zrobionymi przez koleżankę, podczas przypadkowego spotkania ;)














Asi za piękne zdjęcia dziękujemy, a was pozdrawiamy ;)


9 komentarzy:

  1. Oj, ja już się dawno pogodziłam z tym, że moje dziecko nauczy się widzieć konsekwencje swoich czynów dopiero koło 20 :p
    Póki co przestała wreszcie wchodzić na stół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dobijaj mnie ona jeszcze nie chodzi sama, a juz chyba nie ma miejsca gdzie jeszcze nie weszła, boję się co będzie potem

      Usuń
  2. Oj wierz mi ze znajdą się takie miejsca. Moja wchodzi na meble, krzesła, fotele, parapety no i na łóżka tyle razy spadła a i tak niczego się nie nnauczyła. Może jej kiedyś przejdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas meble to standard, a szczególnie ciekawe są oparcia kanap

      Usuń
  3. U nas Młody kombinuje i z łóżek chce wchodzić na komody, albo parapet... Krew mi mrozi przynajmniej 5 razy dziennie...
    I dostałam wczoraj piękny prezent. Siniaka na ramieniu, który aktualnie jest krwisty... Jak mama nie pozwala, to Mati jej w złości pokaże jak gryzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w klubie, mam obie ręce sine od pogryzień. Lena nam kiedyś pokazała, że z krzesła do karmienia umie przejść na stół od tamtej pory nawet na sekundę musi być zapięta

      Usuń
    2. Mati tak szarpie stolikiem, że w końcu odpada. A on bez problemu mógłby wyskoczyć. Na szczęście w porę go te parę razy złapaliśmy... Więc też bez przerwy szelki.

      Usuń
  4. no niestety przy tak małych dzieciach oczy do okola głowy trzeba mieć, co rusz gdzieś biegną mój podopieczny na przykład wpadł na genialny pomysł zjechania ze zjeżdżalni na brzuchu głową w dół i nie wiem w co uderzył by głową gdybym go w porę nie złapała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie widoki mam na codzien przez okno - tuż pod naszymi oknami jest plac zabaw gdzie dzieją się przeróżne cuda

      Usuń

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff