Jak już wspominałam na Sylwestra pojechaliśmy do Poznania do rodziny męża. Lena ma tam 7 miesięcy starszą kuzynkę więc jak najbardziej na plus.
Ci którzy mieli okazje wyjechać z takim maluchem wiedzą ile majdanu trzeba ze sobą zabrać na jedną noc.
Droga poszła wyjątkowo gładko, ponieważ Lena budziła się tylko na bramkach na autostradzie kontrolując sytuację i zaliczyła swoją pierwszą wizytę w Mc Donaldzie gdzie bardzo pod pasowało jej krzesełko idealne do jej rozmiarów ;)
Sama wizyta jak najbardziej na plus choć dziewczynki miały trochę spięć :D
Jedyne przejściowe problemy były z uśpieniem, ale w końcu się poddała. W nowy rok około godziny 16 wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Lena zgłodniała dopiero niedaleko Bełchatowa więc to dla nas duży sukces, ponieważ kiedyś połowę drogi z Poznania płakała, ale jak widać dorosła już do tego typu podroży. Standardowo wróciliśmy obdarowani ubrankami po Hani i zakochani w hulajnodze Mini Micro (właściwie mama zakochana od dawna, tatuś dołączył do miłośników, Lena pewnie też). Mieliśmy okazję zobaczyć Leny reakcję na interesujące nas zabawki i utwierdziliśmy się w naszych przekonaniach.
Mamy tylko nadzieję, że przy kolejnej wizycie uda nam się poznać Aleksandra i w tym momencie ślemy mu wielkie buziaki i zdrowia dla całej jego rodzinki!
Pozdrawiamy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz